Awatary urny się nie boją...
Oto co na temat naszych prawyborów w SL napisała Gazeta Wyborcza, piórem Waldemara Lewandowskiego:
"Do wyborów jeszcze parę dni, ale ja już swój głos raz oddałem. Obyłem się bez kartki i długopisu. Wszedłem wprawdzie za przepierzenie kabiny do głosowania, ale tam jedynie trącałem wiszące w powietrzu logo partii. Trafiłem na to, którego szukałem - kolejny klik i głos zaliczony.Miałem już wzbić się do lotu i poszybować na kolejną wyspę, gdy tuż obok mnie wylądowała dziewczyna w gustownym kostiumie i krawacie. Choć nad jej głową unosiło się nazwisko Ruti Matfield, zagadnęła swojsko: - Cześć. I co, zagłosowałeś już?
Staliśmy pośrodku wirtualnego świata Second Life, na wyspie Digital Zion. A raczej - stały nasze animowane odpowiedniki (awatary). Za nami - budynek z tabliczką "Obwodowa Komisja Wyborcza". Bo i nazwa wyspy jest myląca: to jeden z polskich przyczółków w Second Life, założony przez poznańską agencję reklamową aHead i jej dyrektora generalnego Cezarego Ostrowskiego. Przez ponad trzy tygodnie pochodzące z Polski awatary oddawały tu głosy w "prawyborach".
Odpowiadając na powitanie Ruti, spytałem:
Skąd właściwie dowiedziałaś się o prawyborach w Digital Zion?
Ruti Matfield: - Przed chwilą taki jeden koleś mi powiedział. I byłam zdziwiona, że w SL też robią wybory.
Twoim zdaniem byłoby OK, gdyby tu pojawiły się awatary ludzi z komitetów wyborczych i można by ich powypytywać (albo nawrzucać im)?
- Myślę, że byłaby to bardzo fajna sprawa: porozmawiać z osobami z różnych komitetów, powypytywać się o rzeczy, które nas trapią w temacie polityki.
Jak myślisz, czemu sami na to nie wpadli? Wolą uniknąć bezpośrednich rozmów z wyborcami?
- Rozmów z wyborcami chyba się nie boją, bo to dla nich chleb powszedni. Lecz po prostu internet jest dla nich mniej ważny. To, niestety, nie USA, gdzie dużą wagę przykłada się do sieci, i gdzie przyszli kandydaci mają np. wywiady w Second Life.
Twórca prawyborów Cezary Ostrowski, skryty za awatarem o nazwisku Cezary Fish, miał wiele okazji do rozmowy z awatarami przybywającymi na głosowanie. - Pierwszą reakcją było zwykle miłe zaskoczenie, że nawet wybory trafiły do Second Life. Wielu głosujących to byli "newbies", szukający takiej aktywności polityków, o jakiej słyszeli przy okazji wyborów na Zachodzie.
- To się trochę zawiedli? - pytam. - Cóż... swój baner ustawił w wirtualnym świecie koło naszej komisji wyborczej jeden kandydat PO z Katowic. Prasa pisała też o aktywności w SL innego kandydata z Krakowa. Zauważyłem nawet jego awatara, jak przemykał koło naszej komisji, ale nie wykazał ochoty do rozmowy. Z tym że głosujące awatary na brak polityków generalnie się nie skarżyły - zastrzega Cezary Fish.
Po zamknięciu prawyborów najbardziej cieszy go frekwencja. - Jestem bardzo zdziwiony, jak wiele awatarów oddało głos [system był uszczelniony przed próbami wielokrotnego głosowania - przyp. red.]. A zrobiłem wszystko, by oczyścić prawybory z wszelkich pobocznych atrakcji: żadnych występów, żadnych "freebies". Czysty akt głosowania, wręcz nudna przerwa w rozrywkowym Second Life. Spodziewam się, że w realu będą to też wybory o niezłej frekwencji - mówi.
Drugie życie, drugie wyniki
Ostateczne wyniki prawyborów w Second Life z dnia zamknięcia (w nawiasach wyniki z badań PBS dla "Gazety" wykonanych w tym samym czasie na próbie ogólnopolskiej): PO - 60 proc. (38 proc.); PiS - 12 proc. (37 proc.); LiD - 19 proc. (11 proc.); Samoobrona - 2 proc. (2 proc.); LPR - 2 proc. (3 proc.); PSL - 1 proc. (7 proc.)."